Flossenburg 2022

WYJAZD DO FLOSSENBURGA – 2022

21.04.2022 – czwartek

Wstałem rano, ok. 5:40. Dokończyłem pakowanie, zjadłem śniadanie, zrobiłem kanapki na drogę i ok. 6:40 samochodem pojechałem na stację kolejową. Samochód zostawiłem przy Kościele Garnizonowym (na Piłsudskiego przy Kopernika).
O godz. 7:05 miałem pociąg na Dworzec Gdański. Tam przesiadłem się w metro i wysiadłem na stacji Centrum. Zbiórka była przed Muzeum Techniki (jak w 2019r). Większość uczestników była również 2019r. Wśród nich byli : Tomasz z żoną Joanną, Jerzy Mierzejewski z żoną (chyba Danuta), Jola z synem Maćkiem, Tomasz Ciborowski – kierownik, Mirek – kierowca oraz po raz pierwszy p. Anna z synem Sławkiem. Razem 11 osób. Pogoda dość marna – chłodno, ok. 7 st. C, pochmurno z przelotnymi opadami deszczu. Naszym środkiem transportowym był bus Mercedes. W drogę wyruszyliśmy ok. 8:45 al. Jerozolimskimi przez Włochy i dalej trasą „katowicką”, z której przed Piotrkowem Trybunalskim skręciliśmy na Wrocław. We Wrocławiu ok. 13:30 z dworca kolejowego mięliśmy zabrać Adama Mazurkiewicza, który miał przyjechać pociągiem z Rzeszowa. Ponieważ pociąg z powodów technicznym miał ponad 2,5 godz. opóźnienia, więc nie czekaliśmy na niego i pojechaliśmy dalej – do Szczytnej (między Kłodzkiem a Dusznikami Zdr.) gdzie zaplanowany był nocleg. Podczas podróży czytałem drugi tom Dziejów Polski autorstwa Andrzeja Nowaka oraz rozwiązywałem krzyżówki. Ok. 17:00 dotarliśmy do Domu Wczasowego w Szczytnej, gdzie po zakwaterowaniu się w pokojach (ja dostałem 3-osobowy pokój nr 203) zjedliśmy obiado-kolację. Ok. 18:00, po posiłku korzystając z całkiem dobrej pogody w sześć osób (Tomek z Joanną, p. Ania z synem, Tomasz Ciborowski oraz ja) poszliśmy na spacer do zamku, górującego na wzgórzu nad Szczytną. Zamkiem opiekują się obecnie misjonarze z Zakonu Św. Rodziny. Ze względu na dość późną porę dnia wszystko było zamknięte. Zrobiłem kilka zdjęć. Podczas spaceru dowiedziałem się, że p. Mieczysław Ciechoński – były więzień, który uczestniczył w wyjeździe w 2019r zmarł w 2020r. Ok. 20:30 wróciliśmy do kwatery. Zrobiłem sobie herbatę, rozmawiałem z Teresą, rozwiązałem kilka krzyżówek, obejrzałem telewizję, wziąłem prysznic i ok. 22:30 zasnąłem. Byliśmy jedynymi gośćmi w obiekcie. Do Szczytnej dotarł Adam Mazurkiewicz – dwunasty uczestnik naszego wyjazdu.

22.04.2022 – piątek

Wstałem ok. 7:00, spakowałem większość rzeczy i na 8:00 poszedłem na śniadanie – szwedzki stół. Po śniadaniu dokończyłem pakowanie. O 9:00 wyruszyliśmy w drogę do celu podróży. Pogoda dość dobra, na terenie Czech trochę przelotnego deszczu, temp. ok. 12 st. C. Polsko – czeską granicę przekroczyliśmy w Kudowie Słone. Przez Hradec Kralowe, obrzeża Prahy, Pilzno ok. 16:30 dotarliśmy do hotelu Kastanienhof. Na kilka kilometrów przed granicą z Niemcami zatrzymała nas czeska Służba Celna. Zebrali nasze dowody, pytali o papierosy i narkotyki. Pies sprawdził autobus pod kątem narkotyków – ale tylko od zewnątrz. Oddali nam dokumenty i ruszyliśmy w dalsza drogę. Wszystko trwało ok. 15 min. Gdy tylko przejechaliśmy granicę niemiecką znowu zatrzymała nas Służba Celna niemiecka. Gdy poinformowani zostali dokąd i w jakim celu jedziemy natychmiast na puścili. W hotelu przywitały nas Beata Markiewicz oraz właścicielka hotelu. Tutaj też dołączyło do nas małżeństwo – Piotr z żoną, którzy własnym samochodem przyjechali z Wałbrzycha. Rozdysponowane zostały pokoje – ja dostałem nr 9. Poprzednio chyba miałem nr 3 lub 5. O 18:00 była obiado-kolacja. Jedzenia po berecik, do tego do wyboru piwo, wino, herbata, kawa lub inne napoje – np. soki. Każdy mógł spożyć po dwa dowolne napoje. Za każdy kolejny trzeba było płacić samemu. Ja wybrałem dwie lampki wina czerwonego półwytrawnego. Po posiłku rozpakowałem się, wziąłem prysznic, odpoczywałem, trochę czytałem i rozwiązywałem krzyżówki. Rozmawiałem z Teresą. Ok. 23:00 zasnąłem. Oprócz nas w hotelu jest duża (autokar) grupa Belgów, którzy tak jak my przyjechali na obchody rocznicy wyzwolenia obozu we Flossenburgu.

23.04.2022 – sobota

8:00 – śniadanie – tzw. szwedzki stół – nie do przejedzenia. Głównie wybierałem sery – żółte i pleśniowe, nieco wędliny.
9:00 – wyjazd do obozu we Flossenburgu. Zwiedzanie terenu obozu. Na symbolicznym grobie Polaków złożyliśmy wieniec od naszej grupy – wieniec zamówiła Beata, zapaliliśmy znicze, pomodliliśmy się. Poszliśmy do pobliskiego kamieniołomu, który ma zostać przejęty przez Muzeum w 2024 roku. Obecnie jest on eksploatowany przez prywatną firmę. Nieopodal kamieniołomu jest wieża widokowa o wysokości nieco ponad 30 m. Podobnie jak większość, wszedłem na nią i zrobiłem z niej kilka zdjęć Flossenburga i okolicy.
14:30 – obiad w Muzeum a po nim pół godziny na zwiedzenie części muzeum.
15:30 – wyjazd do miejscowości Waldsassen – małe (ok. 7 tys. mieszkańców) miasteczko blisko granicy z Czechami. Po drodze w miejscowości Kapll zwiedziliśmy stojący na zupełnym pustkowiu piękny, zabytkowy kościół na planie koła – sanktuarium Trójcy Świętej. Zrobiłem kilka zdjęć. W Waldsassen zwiedziliśmy piękne opactwo Cystersów z bazyliką p.w. Wniebowstąpienia Najświętszej Marii Panny i św. Jana Ewangelisty. Mięliśmy przewodniczkę po niemiecku a tłumaczyła Beata. To jeden z największych kościołów w Bawarii. Początki opactwa i kościoła datowane są na 1133r. Kościół w obecnej formie został zbudowany od 1685 do 1704 jako część opactwa. Obecnie ma wystrój barokowy i jest teraz klasztorem żeńskim – mieszkają w nim Cysterski. Zwiedziliśmy również (ale już bez przewodnika) bibliotekę, która została ukończona w 1727r. – więcej informacji w pliku Biblioteka w Waldsassen. Piękne obiekty – zrobiłem sporo zdjęć. Warto było to zobaczyć. Obie te miejscowości położone są ok. 30 – 40 km na północ od Flossenburga. Wielka szkoda, że nie byliśmy tutaj podczas pielgrzymki w 2019r – Wandzia z pewnością byłaby zachwycona tymi miejscami.
Na 18:00 wróciliśmy do hotelu.
18:30 kolacja, podczas której uregulowałem koszty – 15 zł dla Beaty za wieniec oraz 50 zł dla kierowcy – Mirka). Pieniądze zbierał Tomek – nasz kierownik. Dzień ze zmienną pogodą – i trochę słońca i trochę deszczu, chłodno i dość silny, zimny wiatr. Po kolacji udałem się do pokoju, wziąłem prysznic, rozmawiałem z Teresą, rozwiązywałem krzyżówki. Ok. 23:00 zasnąłem.

24.04.2022 – niedziela

7:30 – śniadanie, ok. 8:30 wyjechaliśmy do Flossenburga na mszę św. w kościele o godz. 9:00. Pochmurno, pada deszcz, chłodno, ok. 8 st. C. Po mszy św. było zwiedzanie Muzeum i terenu obozu. Byłem w kaplicy na terenie obozu. Znalazłem pamiątkową tablicę stryjka (brata Taty) Henryka Róg, którą wysłaliśmy z Wandzią chyba jesienią 2019r z prośbą o jej zamontowanie w tej właśnie kaplicy. Oczywiście zrobiłem jej kilka zdjęć. Przed 12:00 w lokalu gastronomicznym obok obozu zjedliśmy obiad. Później dalszy ciąg zwiedzania Muzeum – tym razem z Beatą. O 14:00 w dużym namiocie na terenie obozu rozpoczęły się oficjalne uroczystości z okazji 77 rocznicy wyzwolenia przez armię amerykańską obozu koncentracyjnego we Flossenburgu. Rozpoczęła je Kompania Honorowa Wojska Polskiego odegraniem melodii powitalnej. Następnie powitania wszystkich uczestników i oficjalnego otwarcia uroczystości dokonał Jorg Skriebeleit – dyrektor Muzeum Obozu. Oficjalne przemówienia (w słuchawkach tłumaczenia na kilka języków, w tym na kanale nr 3 na polski) przeplatane były muzyką poważną w wykonaniu kameralnego zespołu muzycznego z Uniwersytetu w Regensburgu – w ich trakcie przez ok. pół godziny była niezła ulewa. W tym roku było sześciu byłych więźniów obozu. Trzech Żydów – urodzony w Polsce i świetnie mówiący po polsku ze Szwecji, węgierskiego pochodzenia z USA i trzeci z Ukrainy. Oprócz nich Belg, Holender i Ukrainiec. Nikogo z Polski. Pan Leszek Żukowski ma problemy zdrowotne i nie zdecydował się na przyjazd. Ok. 16:00 rozpoczęło się uroczyste składanie wieńców na symbolicznych grobach narodów, których obywatele zginęli w obozie. Tutaj znów zagrała Kompania Honorowa Wojska Polskiego a jeden z jej członków pełnił wartę honorową przy polskim grobie. Wieniec od polskiego Konsula Generalnego w Monachium złożył Konsul w naszym towarzystwie. Były rozmowy z Konsulem (jest nowy, inny niż 3 lata temu) i wojskiem, wspólne pamiątkowe fotografie. Wraz z konsulem i Kompanią Honorową Wojska Polskiego nad naszym grobem odśpiewaliśmy Mazurka Dąbrowskiego. Zapaliliśmy znicze. Od konsula dowiedzieliśmy się, że organizatorzy uroczystości oraz władze Bawarii powiadomiły konsulaty Rosji i Białorusi, że nie zostaną w tym roku zaproszeni na uroczystości – to skutek napaści na Ukrainę. Nie było też na masztach flag tych państw ani wieńców. Co prawda na grobie Rosjan, których zginęło tu najwięcej i który jest obok naszego grobu były dzisiaj dwa wieńce ale musiały zostać złożone albo wczoraj pod wieczór albo dzisiaj rano i to nieoficjalnie. Po zakończeniu uroczystości zajrzałem jeszcze do kaplicy i pomodliłem się. Ok. 17:15 wyjechaliśmy do hotelu. O 18:30 była kolacja. Po kolacji pożegnalny wieczór z Beatą i Ingą do ok. 23:00. Było piwo, wino, nalewki i mocniejsze trunki. Dzień z pogodą zmienną – troszkę słońca, sporo przelotnego deszczu, chłodno, nieco dzisiaj zmarzłem. Ci co mięli ciepłe czapki, szaliki i rękawiczki byli wygrani. Ok. 21:40 rozmawiałem z Teresą.

25.04.2022 – poniedziałek

Wstałem ok. 7:00, częściowo się spakowałem. O 8:00 było śniadanie, po nim spakowałem się do końca. O 9:00 wyruszyliśmy w drogę powrotną. Wcześniej pożegnaliśmy się z małżeństwem z Wałbrzycha. Jeszcze na terenie Niemiec w NETTO zrobiliśmy zakupy – ja kupiłem cztery duże czekolady Milka oraz herbatniki w czekoladzie Dinner Mints o smaku miętowym. Za wszystko zapłaciłem 13,85 euro. Podczas podróży tradycyjnie czytałem książkę i rozwiązywałem krzyżówki. O 17:00 przyjechaliśmy do Szczytnej. Każdy dostał swój poprzedni pokój – ja oczywiście 203. Był w takim stanie jak go zostawiłem. Tylko kosz na śmieci został opróżniony. Nawet ręczniki tak jak je zostawiłem. Zaraz po przyjeździe był obiad. Po obiedzie odpoczynek. Oglądałem telewizję, rozmawiałem z Teresą. Kilka osób poszło na spacer. Ok. 21:00 rozpoczął się wieczór pożegnalny, w którym uczestniczyli wszyscy poza małżeństwem p. Mierzejewskich oraz Maćkiem. Rozeszliśmy się ok. północy. Dzień dość pogodny, cieplejszy od poprzednich.

26.04.2022 – wtorek

Wstałem ok. 7:00. Wstępnie się spakowałem. O 8:00 było śniadanie, po nim pakowanie do końca. O 9:00 wyjazd do Warszawy. Po drodze zatrzymaliśmy się w Kłodzku na ok. 1 godzinę (10:15 – 11:20). Wykorzystaliśmy na zwiedzanie miasta. Z Kłodzka prosto do Wrocławia na dworzec PKP – pożegnał się z nami Adam. Ok. 12:30 wyjechaliśmy sprzed dworca. Po drodze czytałem książkę i rozwiązywałem krzyżówki. Jak zwykle zatrzymaliśmy się na obiad „U Kazimierza” w powiecie sieradzkim. Zamówiłem placek cygański (ziemniaczany) z farszem (gulasz) i śmietaną, do tego herbatę – całość kosztowała 30 zł. Placek ledwie zjadłem – był bardzo duży. Można go śmiało podzielić na dwie osoby. Do Warszawy na pl. Bankowy dotarliśmy ok. 18:15. Pożegnaliśmy się i metrem pojechałem na dworzec Gdański. O 18:48 miałem pociąg do Legionowa. Dalej samochodem sprzed kościoła Garnizonowego przyjechałem do domu o godz. 19:20. Rozpakowałem walizkę, którą pożyczyłem od Asi. Zjadłem późny obiad, który wcześniej przygotowała Teresa. Dzień całkiem pogodny, bez deszczu i dość ciepły. Tak zakończył się wyjazd do Flossenburga anno domini 2022. Był to swego rodzaju wyjazd „sentymentalny”. Bardzo często i w wielu miejscach powracały wspomnienia z wyjazdu w 2019r gdy była ze mną Wanda – nasza wspólna ciekawość poszczególnych miejsc, rozmowy, wycieczka do ruin zamku górujących na Flossenburgiem. Chyba więcej na takie grupowe wyjazdy samotnie (bez osoby bliskiej) nie zdecyduję się.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

X